2017.05.28 Niedzielny poranek zaczął się nie za ciekawie. Ze względu na zdarzenia losowe wyjazd opóźnił się. Mimo wszystko na Plac Wolnica stawiło się aż 23 osoby. To rekord w tym sezonie.

W tą niedzielę obraliśmy kierunek na zamek i skansen w Dobczycach. Szybka fotka na starcie, kilka słów od prowadzącego, podział na 2 grupy i ruszyliśmy. Na „Dzień dobry” wzniesienie koło Parku Bednarskiego i mkniemy przez miasto w kierunku Kurdwanowa. Tuż za Krakowem już mieliśmy kilka przygód, to komuś spadł łańcuch, to coś z przerzutkami... Słońce grzało coraz bardziej, a my przemierzaliśmy kolejne kilometry.

Co jakiś czas robiliśmy postoje, tak aby uzupełnić płyny, gdyż takiego gorącego dnia jeszcze nie było w tym roku. Jechaliśmy na Swoszowice, Wrząsowice, a później skręciliśmy na Świątniki Górne. Mniej więcej na tym odcinku naszej koleżance Agnieszce zerwało linkę w przedniej przerzutce, ale całe szczęście, kolega z grupy miał zapasową. Zrobiliśmy techniczny postój i raz, dwa została linka wymieniona. Dziękujemy za pomoc!

W samych Dobczycach zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod tamą, a później ruszyliśmy na dość ostry podjazd pod zamek. Część osób, która nie dała rady pokonać wzniesienia „ćwiczyła inne partie mięśni”, wprowadzając rower pod górę.

Dotarliśmy do celu naszej wycieczki. Był czas aby zwiedzić zamek i skansen a reszta osób leżała na trawce i korzystała z pogody i słońca. Chwilę wcześniej spotkaliśmy też Macieja, kolegę z grupy XC80, który pokręcił z nami kilka kilometrów. Porozmawialiśmy i powspominaliśmy wspólne wyjazdy.

Kiedy już wszyscy zeszli się po zwiedzaniu, zrobiliśmy sobie zdjęcie i zjechaliśmy na dół do rynku na jakiś obiad. Kilka osób odłączyło się aby być wcześniej w domu, a więc pożegnaliśmy się z nimi i zasiedliśmy do czytania „menu”.

Każdy zamówił to na co miał ochotę. Może dużego wyboru nie było, ale tak to jest na wycieczkach, że nawet mało wykwintne jedzenie w dobrym towarzystwie i po tylu kilometrach smakuje rewelacyjnie.

Po jedzeniu ruszyliśmy w drogę powrotną. Było kilka postojów, ale obyło się już bez większych przygód czy awarii. Robiąc pętlę wróciliśmy od strony Wieliczki do Krakowa. Co niektórych, słońce tak mocno spaliło, że trzeba było chować się przed słońcem. Dobrze, że koleżanki z grupy miały krem na słońce i życzliwie się nim dzieliły (szkoda tylko, że człowiek nie pomyślał wcześniej i nie zapytał).

Na sam Plac Wolnica wróciliśmy po 18. Pożegnaliśmy grupę i oficjalnie zakończyliśmy wycieczkę… ale małą grupką chętnych już mniej ;-) oficjalnie wybraliśmy się do zaprzyjaźnionej restauracji La Bicicletta mieszczącej się na Miodowej, posiedzieć chwilę, odpocząć i porozmawiać o kolejnej udanej wycieczce.

Razem udało nam się pokonać dystans 60km, a w górę ponad 300m.

Pełne info z pokonanej trasy i jej ślad:

https://www.endomondo.com/users/21344361/workouts/936061847

 

Do tabeli wpisujemy sobie 60pkt bo tyle razem przejechaliśmy. Poniżej zamieszczamy kilka zdjęć z naszego wyjazdu.

Dziękujemy wszystkich przybyłym, szczególnie NOWYM osobom za wybranie się z nami. Mamy nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Stałym „bywalcom”, również dzięki za pomoc i obecność.

Kto nie był niech żałuje….i zabierze się z nami na nasze kolejne wyjazdy aby żałować nie musiał ;-)

Do zobaczenia!