Jak co roku Krakowski Klub 80 Rowerów wybrał się na poszukiwanie przygód a celem była malowana wieś Zalipie.

Wyprawa nasza rozpoczęła się wczesnym sobotnim rankiem od spotkania na Dworcu Głównym w Krakowie. Niestraszna nam była wczesna pora, mgły, które sowicie spowiły miasto, deszcz, który lekko padał, jak i temperatura, która jak na letnią porę nas nie rozpieszczała. Ale cóż, przygodę czas rozpocząć więc nie dla nas przeciwności! Sprawna zbiórka, przemarsz kolumny rowerzystów na peron i już pakujemy nasze rumaki ( rowery - żeby nie było) do pociągu i….tu bezcenny był wyraz twarzy Pana Konduktora, który zobaczył naszą jakże „małą” grupę. Należy pochwalić, że nie było żadnych problemów z umiejscowieniem nas w pociągu, a tu należy nadmienić, iż byl to tylko szynobus a nie długi skład pociągu. A to dzięki Mirkowi, który słał do kolei maile z informacją, że będziemy większą grupą. Jeszcze raz dziękujemy Mirku za pomyślne załatwienie sprawy transportu naszego z Krakowa do Bogumiłowic. Nie na darmo jesteś naszym koordynatorem!

Jazdy około godzina i już jesteśmy na stacji kolejowej, która jest początkiem naszej podróży na rowerach (oprócz porannego dotarcia na dworzec) i tego na co czekaliśmy czyli kręcenia kilometrów. I tu rozpoczęliśmy start z małą awarią jednego z rowerów ponieważ okazało się, że powietrza brak. Sprawne uzupełnienie powietrza i w drogę - wszak po to zebraliśmy się.

Chwila jazdy po drogach publicznych i wskakujemy na szlak rowerowy, który wije się wzdłuż Dunajca i prowadzi nas do celu naszej wyprawy. Droga spokojna wręcz idealna dla rowerzystów więc dystans szybko umykał nam pod kołami. Chwila przerwy pod pomnikiem Bohaterów Kampanii Wrześniowej z 1939 roku, który wprowadził nas w lekką zadumę nad męstwem tych ludzi.

Start po przerwie i już pędzimy dalej jak peleton rowerowy na zawodach więc szybko docieramy do brzegów rzeki gdzie na drugą stronę przeprawiamy się promem rzecznym. Po chwili jazdy docieramy do jednego z celów naszej wycieczki (drugi to nocleg) jakim jest wieś Zalipie opisywana w przewodnikach turystycznych jako „malowana wieś”. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem nazywającym się Dom Malarek gdzie zwiedziliśmy jego wnętrze. Zwiedzanie zajęło nam krótką chwilę, zdjęcia, zakup pamiątek, posilenie się i pojechaliśmy dalej oglądać wieś.

Warty obejrzenia jest kościół a w szczególności jego ślicznie malowana kaplica, muzeum Curyłowej (które niestety było zamknięte z powodu remontu) i wiele budynków zwykłych gospodarstw, na których jeśli tylko gospodarze pozwolą można podziwiać arcydzieła malarskie.

Czas szybko nam mijał, a droga przed nami daleka, więc ruszyliśmy dalej. Teraz już zmierzaliśmy do drugiego celu naszego dnia czyli noclegu, który znajdował się w miejscowości Kazimierza Wielka.

Jeśli droga z pociągu do Zalipia była zaledwie krótkim spacerkiem, tak teraz zaczęła się prawdziwa jazda i pokonywanie dzielących nas kilometrów. Nie obyło się bez deszczu i prędkim zakładaniu peleryn przeciwdeszczowych, które teraz dopiero uczyniły z nas kolorowy korowód rowerzystów. Docieramy do kolejnego promu, tym razem jest to przeprawa przez rzekę Wisłę, gdzie sprawnie przeprawiamy się na drugi brzeg. Postój na posiłek, uzupełnienie płynów i zajadanie się lodami robimy w miejscowości Koszyce. A stąd już blisko do naszego zasłużonego odpoczynku. Więc już trochę zmęczeni drogą odnajdujemy siły i sprawnie docieramy do celu.

Po rozlokowaniu w pokojach udaliśmy się na miasto aby spożyć jakiś ciepły posiłek i uzupełnić wypocone na rowerze płyny. A co to były za napoje wiedzą tylko ci co byli z nami.

Nad ranem okazało się, iż w nocy przeszła dość mocna burza, której skutki widzieliśmy w drodze powrotnej do domu.

Rano śniadanie, kawa, pakowanie rzeczy do sakw i ruszamy. Przed nami około 85 kilometrów powrotu. Dzień rozpoczął się słoneczną i ciepłą aurą więc humory nam dopisywały co przełożyło się na dość szybkie pokonywanie kilometrów. Ale niestety pierwsza jak się okazało później awaria , pojawił się przysłowiowy „kapeć” w kole jednej z uczestniczek. Sprawna naprawa dokonana przez Mariusza pozwoliła nam ruszyć w dalszą drogę.

Droga umykała nam spod kół, błoto ochlapywało nas dość często, wiatr wiał nam w twarz (czemu nigdy w plecy?) i jakoś droga mijała. Jak już myśleliśmy, że wszystkie przeciwności za nami i do domu to już tylko prosta i płaska droga to niestety grubo pomyliliśmy się.

Wiatr we włosach, prędkość, błoto i ….bach koleżanka Agnieszka leży jak długa na drodze. Na szczęście okazało się, że nic strasznego nie stało się oprócz zadrapań i kilku siniaków. W ruch poszły lepce i już ofiara wypadku była gotowa do drogi, poprostowanie roweru i ruszamy.

Swoją drogą niech w kąt idzie opinia, że kobiety to słaba płeć, Agnieszka pomimo bólu sprawnie dalej jechała i to nie na szarym końcu.

Po wjechaniu na ścieżkę rowerową biegnącą po wałach Wiślanych okazało się, iż wiatr jest taki mocny, że czasami chce nas zepchnąć z drogi. Ale cóż niestrudzenie pomimo trudności dążyliśmy do celu jakim był Kraków i koniec naszej wyprawy.

Nie obyło się bez kolejnej awarii jaką była znów przebita opona, ale znowuż  sprawna pomoc Mariusza pozwoliła na dalszą podróż. W czasie naprawy grupa, tak aby nie czekać, podzieliła się na dwie i umówiliśmy się na większy postój w Niepołomicach. I tak podzieleni dotarliśmy do Niepołomic gdzie czekała na nas ciepła strawa, która pozwoliła nam zregenerować nadwątlone siły w walce z wiatrem.

W Niepołomicach zapadła decyzja, że niektórzy już sami wracają do domu ponieważ każdy z nas miał jeszcze jakieś plany na resztkę niedzieli.

I tak już podzieleni wracaliśmy powoli do naszych domów i końca naszej wyprawy jakim była dwudniowa wyprawa z Krakowskim Klubem 80 Rowerów.

Bardzo dziękujemy grupie za uczestnictwo w tej eskapadzie i możemy powiedzieć, że byliście mocną ekipą i wspaniałymi towarzyszami podróży.

Kto nie był niech żałuje ale to nie ostatnia wyprawa, w której można uczestniczyć!

Trochę danych z naszego wyjazdu oraz ślady trasy:

Dzień 1

https://www.endomondo.com/users/21344361/workouts/991650643

Dzień 2

https://www.endomondo.com/users/21344361/workouts/991650659

Wspólnie pokonaliśmy 168km, tyle też punktów wpisujemy do naszej tabeli wyników. https://docs.google.com/spreadsheets/d/1exQ-dVclHqQUcIH09Vf9HTBEZoEbuoa8TB5vNTezbJ4/edit#gid=1227921168

A poniżej kilka zdjęć oraz link do filmiku na naszym kanale:

https://www.youtube.com/watch?v=gnndLjwNch8